środa, 4 czerwca 2014

Konkurs przeprosinowy ;c

Chciałabym Was na początku przeprosić za tak długą nieobecność. Powodem była szkoła ;c No cóż... Oceny trzeba poprawić, pozaliczać zaległe testy itp. W ramach przeprosin zorganizowałam konkurs! ;D

1. Na którym oku Skaza/Taka ma ranę? 
a) Prawym
b) Lewym
c) Żadnym
d) Na obu

2.Kim dla siebie jest....?
a) Mufasa i Skaza/Taka
b)Simba i Nala
c)Sarabi i Zira

3. Kto jest na obrazkach?
a)

b)

c)

d)

4. Przerób obrazek ( jak najśmieszniej! ) :



5.Dokończ zdanie
a) Simba to ciekawe lwiątko które już od dziecka pragnie być....
b) Nala uwielbia bawić się z.....
c) Nala i Simba na końcu filmu biorą ślub i rodzi im się córka.....
d) Zazu to królewski...

6. ( Dla chętnych! ) Narysuj Uchawi oraz Jue. 

Mam nadzieje że ktoś czyta jeszcze tego bloga ;-; Jutro ( lub dziś w co wątpię ) nowa notka!





sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział.07: Dorastanie i moc cz.1

~Tej samej nocy~

Uchawi stała i wpatrywała się zdezorientowana jeszcze przez dłuższy czas w puste niebo. W końcu wzięła głęboki wdech i usiadła. Myślała wciąż nad słowami ojca: "Wa­hając się tra­cisz coś ważnego. Miej­my więcej pew­ności i wiary w sa­mych siebie.", "Nie ważne jak wiele trud­nych prob­lemów masz przed sobą...
Jeżeli są lwy, którzy chcą je z Tobą roz­wiązy­wać, życie zwyczaj­nie sta­je się piękniejsze...". Mgła opadła już jakieś 10 minut temu, więc kremowa spokojnie wróciła na Słoneczną Skałę myśląc o kogo chodziło Gizie. Gdy położyła się i zasnęła robiło się powoli jasno.....


*

Miesiące mijały i Uchawi rosła. Miała już 10 miesięcy i była o wiele większa. Stała się piękną, młodą lwicą. Przez te miesiące zdążyła się tu zadomowić i zapomnieć o przeszłości. Zdała sobie sprawę że to jest jej nowy dom.


Lwica obudziła sie o 7:00 rano. Rozejrzała się dookoła. Niektórzy już byli na nogach, a inni smacznie spali. Kremowa wstała i przeciągnęła się ziewając przy tym leniwie. 
Uchawi-Ale jestem głodna...-myślała-lepiej pójdą coś sobie upolować!
Niebieskooka skierowała się do wyjścia. Było chłodno, a zarazem pięknie. Ptaki śpiewały, a gazele thomsona pasły się po zielonych polach. Jadnak główna bohaterka miała inny cel niż gazele. Miała chrapkę na źrebię zebry. Na razie umiała polować na zające, ptaki,myszy i potomki roślinożerców. Poszła na łąkę gdzie zazwyczaj znajdowały się pasiaste stworzenia. I poszczęściło jej się-były zebry, a z nimi ich młode. Kremowa od razu przyległa do ziemi skradając się cicho i ostrożnie do małej zebry która oddaliła się o parę metrów od stada. Gdy była wystarczająco blisko....wyskoczyła zza wysokiej trawy. Młode przerażone zaczęło uciekać prosto, a stado zebr w prawo. Niebieskooka goniła ile sił w łapach zwierzę. Nagle wbiegli do wąwozy. Mały myślał że to dobry ruch, lecz się pomylił. Znalazł się w ślepym zaułku. Przerażonym i błagającym wzrokiem patrzył na zbliżającą się powoli Uchawi. Drapieżnik stanął kilka metrów przez ofiarą. 
Zebra-Proszę....Zostaw mnie...-szepnął.
Młoda lwica patrzała kamiennym wzrokiem na małego. Nagle cicho westchnęła. Nie mogła patrzeć na przerażenie zebry. Przypomniała sobie jak ona tak patrzała na lwy które ją porwały gdy była mała. Zaczęła odchodzić powoli od roślinożercy. Pasiaste zwierzę patrzało jeszcze przez chwilkę na odchodząca, lecz odbiegł  po ok. 5 minutach. Kiedy córka Juy wyszła z wąwozu poczuła że ktoś ją obserwuje. Gwałtownie obróciła głowę, lecz nikogo nie zobaczyła. Poszła dalej. Teraz jednak chciała upolować zająca. Od razu zobaczyła zajęczaka w trawie leżącego sobie. Lwica zrobiła jeden skok i już roślinożerca leżał martwy w jej pysku. Niebieskooka zaczęła jeść. Gdy skończyła zostały tylko kości. Upolowała jeszcze jednego zająca by w pełni się najeść. Najedzona wróciła powoli na Lwią Skałę wciąż mając wrażenie że ktoś ją obserwuje.....

(Poluje na zebrę )

C.D.N
_______________________________________________________________________________

Sorrka że krótki, ale napisałam to żebyście tak długo nie czekali. Wymyśliłam że pod koniec notki będę robić pytania dotyczące tej notki. Oto one:
♥- Ile miesięcy ma Uchawi? 
♥- Na kogo polowała Uchawi?
♥- Komu dała litość Uchawi?
♥- O której obudziła się Uchawi?

Następna część za 3 komki!

czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział.05: "Wa­hając się tra­cisz coś ważnego. Miej­my więcej pew­ności i wiary w sa­mych siebie."

Uchawi weszła na Słoneczną Skałę. Ishara przywitała ją serdecznym uśmiechem. Lwiczka tylko westchnęła i położyła się niedaleko lwicy. Ona spojrzała się ze smutkiem i polizała po czole.
Ishara- Co Cię trapi? No powiedz...-szturchnęła ją lekko łapą w ramie.
Uchawi- Nie chcę tu być...-szepnęła- Ja chcę iść do mamy i do przyjaciela.... Ja tu nie pasuje!
Ishara- Ahhh.... Wygląd tu nie ma znaczenia.-Powiedziała- A czy ja tu pasuje? Spójrz na nich, a potem na mnie.
Kremowa cicho westchnęła i położyła łepek. Bez słowa zasnęła. Śniła o swojej mamie i o Tabasamu. Wołali ją. Ona do nich biegła, lecz gdy się przybliżała oni się oddalali. Nagle jej mama zawołała:
Jua- Kochanie... Dlaczego ode mnie odeszłaś? Już mnie nie kochasz?-Zawołała.
Uchawi-Nie, nie ja Cię kocham! Chcę do Ciebie wrócić! Mamo.... mamo czekaj! Nie uciekaj mi!-Zaczęła szlochać.
Jua-Dlaczego mnie nie kochasz....dlaczego....dlaczego....dlaczego....-mówiła.
Zniknęła nagle. Nie ma. Rozprysła się jak bańka. Taba na nią patrzył przez chwilę po czym także zniknął. Mówiąc:
Tabasamu-Nie kochasz nas....My nie kochamy Ciebie.
Nagle wybranka się obudziła. Ciężko oddychała. To dla niej był koszmar. Postanowiła się przejść, choć była nadal noc. Wyszła po cichu by nikogo nie obudzić. Poszła na polanę. Usiadła. Rozejrzała się dookoła. Nikogo, oprócz niej, nie było. Westchnęła i położyła się. Na piachu zaczęła rysować twarz Taby.



Gdy skończyła spojrzała się na niego. Była zrozpaczona. Zaczęła szlochać, a łzy leciały na rysunek. Zaczął się rozmazywać. Nagle usłyszała huk. Była burza, ale nie padało. Wstała i chciała iść na Słoneczną Skałę, lecz zaczęła robić się gęsta mgła.  Zaczęła prowadzić się instynktem. Ale niestety. Nie znała dobrze tu dróg i zabłądziła. Nagle z szarych chmur w jednym miejscu, wyłonił się blask słońca. Kremowa zaciekawiona podeszła bliżej. Gdy znalazła się przy nim usłyszała nieznajomy głos. Rozejrzała się. Nikogo nie było. Odsunęła się  od światełka. Spojrzała się w górę. To jakby ten blask do nie przemawiał. Weszła na skałę i wciąż spoglądała na szparkę pomiędzy chmurami. Światło mówiło " To ja. Nie bój się. ". Uchawi z zaciekawianiem spoglądała na to. Była także przestraszona, ale coś trzymało ją na tej skale i nie mogła uciec. Nagle chmury się poszerzyły, a z nich wyłoniła się sylwetka dorosłego, czarnego lwa. Przeraziła się.
Duch lwa- Jestem przy tobie i zawsze będę.-powiedział- Choć mnie nie znasz ja Cię kocham. Będę przy Tobie przez całe życie. Straciłaś mamę, lecz nie na zawsze. Straciła kolegę, lecz zobaczysz go jeszcze. Zobaczysz ich niedługo.-lew miał wzrok poważny, oraz czuły- Ja straciłęm żonę i dziecko, ale widzę ich codziennie.
Uchawi-Ale...ja...-Wyjąkała-Kim ty jesteś?
Duch lwa-Mam na imię Giza. Miałem, piękną kremową żonę, która była w ciąży. Nie dożyłem narodzin dziecka bo musiałem ją uratować od śmierci. Narodziła się po miesiącu mała lwiczka. Teraz moja córka jest większe i odczuwa smutek tak jak jej mama, ponieważ zostali rozdzieleni....
Uchawi-Giza...-szepnęła-Musiał uratować swoją żonę,piękną,kremową lwicę w ciąży. Nie dożył narodzin dziecka. Jest ona większa....są rozdzieleni....odczuwają smutek....-myślała.
Duch lwa patrzał się na nią z powagą i czekał na jej reakcje.
Uchawi-Tata...-szepnęła, ale głośniej niż dotychczas-TATA!
Giza-Witaj kochanie...-uśmiechnął się lekko, ale zaraz uśmiech znikł- Jesteś potrzebna. Musisz pozostać na tej ziemi. Ty jesteś wybranką, a wcześniej byłem ja. Musisz to zrobić....
Uchawi- Ale mi się nie uda!-Zwołała- To zbyt trudne zadanie!
Giza- Jeśli tego nie zrobisz lwy umrą.-Zmienił ton na nieco głośniejszy- Chcesz to zrobić, czy nie?
Uchawi-Ja...no chcę...nie...nie wiem!
Giza-Wa­hając się tra­cisz coś ważnego. Miej­my więcej pew­ności i wiary w sa­mych siebie.-rzekł.
Uchawi-Ale to nie jest łatwe...-westchnęła
Giza-Nie ważne jak wiele trud­nych prob­lemów masz przed sobą...
Jeżeli są lwy, którzy chcą je z Tobą roz­wiązy­wać, życie zwyczaj­nie sta­je się piękniejsze...-powiedział.
Uchawi-Ale...kto ma mi pomóc?-zapytała.
Odpowiedzi się nie doczekała. Lew zaczął znikać. Zielonooka patrzała się na ten widok jeszcze chwilę dopytując o kogo mu chodzi. Ale jak już wspominałam: Odpowiedzi się nie doczekała. .....

poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział.04. Co i jak...

Uchawi spojrzała na Isharę. Westchnęła i zwiesiła łepek. Z pyska siwej lwicy znikł uśmiech. Podeszła do kremowej i polizała ją czule po czole.
Ishara-Będzie dobrze... Nie martw się.-Powiedziała łagodnym głosem.- Nywele* Ci wszystko wytłumaczy....
Lwiczka spojrzała się na starego lwa, a potem na różniącą się od reszty lwicę. Zrobiło jej się trochę lepiej, lecz nadal tęskniła za swoim prawdziwym domem.
Nywele- Choć. Wytłumaczę Ci wszystko po co tu Cię przyprowadziliśmy.-Powiedział chrapliwym głosem.
Główna bohaterka tylko skinęła łebkiem i poszła za już szaro-błękitnym lwem. Zwierzęta zaczęły powoli iść. Uchawi nie wiedziała gdzie idą. W końcu Nywele stanął przed jakąś ogromną skałą na której rosły zarośla. Lew wyrwał rośliny. Zielonookiej otworzył się pyszczek z wrażenia. Na skale były narysowane różne lwy.
Nywele- Pewnie zastanawiają Cię te malowidła?-Zapytał, po czym usiadł.- Ryswoały go różne lwy z różnych pokoleń, przez tysiące lat.... Są tu namalowane lwy i lwice, oraz ich potomki. Ich młode są wybrankami. A skąd Ci wszyscy o tym wiedzieli? Duch pierwszego lwa na świcie im mówi o tym.-Mówił to z powagą w głosie.- Spójrz na koniec....
Na końcu był czarny lew, przed nim serce, a po sercu kremowa lwica. Na końcu była kremowa lwiczka... Była to Uchawi.
Uchawi-Ale...Jak to?-Bąknęła- Ale poco Ci "wybrankowie"?
Nywele- Są oni by zdobyć pewien kwiat, dzięki swoim mocom.-Odpowiedział- Pewnie zapytasz zaraz poco ten kwiat? On ratuje życie. Wszystkich lwów.
Uchawi-Ale... Jak? Co trzeba z nim zrobić by uratować lwy na ziemi?
Nywele-Dobrze że o tyle się pytasz.- Pogładził ją po łebku- Trzeba go pierw znaleźć na Nocnej Ziemi, a gdy go się znajdzie trzeba przyprowadzić go najprędzej jak się da do "Słonecznej Ziemi" i włożyć go do "Magicznego Stawiku".
Uchawi- Aha.... A kiedy? A co się stanie gdy go się nie przyniesie?
Nywele- Moje kochanie nie martw się na razie tym. Ucz się pierw tego. Masz na naukę  jeszcze cały rok.- Uśmiechnął się lekko.- A gdy się go nie przyniesie lwy wyginął. Kwiat ten jest potrzebny do życia. On daje to życie....
Uchawi- Aha....- Trochę się przeraziła.- A czy mi się uda wykonać to zadanie?
Nywele- Na pewno się uda!- Zawołał- Każdemu do tej pory się udało. Tylko jednemu lwu kiedyś się prawie nie udało, ale on po prostu był roztrzepany. A ja widzę że jesteś porządną, młodą damą.
Kremowa dziwnie się spojrzała na lwa. Ona nie była "porządną, młodą damą". Też była trochę roztrzepana. Bała się tego co się stanie.
Nywele- Dobrze... To tyle na dziś. Dokończymy jutro.- Zauważył niepokój małej- Nie bój się.....  Uda Ci się!
Wstał i zaczął iść na "Słoneczną Skałę". Uchawi ze spuszczoną głową poszła za nim.



*

Smutna Jua wracała powoli do domu. Nie przeszkadzał jej deszcz który lał jak nigdy w życiu, ani chłód który przebijał się przez jej futro do skóry. Dla niej już nic nie miało sensu. Dla ów lwicy jej całe życie kręciło się wokół córki. A teraz jak jej nie ma to co ma począć? Weszła do groty i otrzepała się z deszczu. Upadła na ziemie i zasnęła. Śniła jej się je  córka. Bawiły się razem na polanie.... Było pięknie... Ptaki śpiewały, a dookoła były kwiatki... Nagle wszystko przemieniło się w piekło. Zza krzaków wyłonił się gepard z czterema bliznami na lewym oku. Miał płonący kij w pysku. Rzucił go na ziemie i polana zaczęła płonąć. Przestraszona lwica wzięła swoje młode w pysk i zaczęła uciekać. Stanęli nad urwiskiem. Płomienie były coraz bliżej , tak samo jak gepard. Drapieżnik rzucił się na matkę z dzieckiem. Jue tylko przewalił, a lwiczkę zaczął rozszarpywać na oczach matki. Szczątki biednego stworzenia rzucił w ogień. Lwica była przerażona, a gepard śmiał się szyderczo. Już chciał zabić kremową, lecz ona się obudziła. Ciężko oddychała i była cała spocona. Spojrzała na wyjście. Był dzień, a wciąż padało. Musiała ogłosić stadu o przykrej wiadomości. Wstała i zaczęła iść pierw do groty swojej najlepszej przyjaciółki-Nzuri. Była już niedaleko kiedy usłyszała śmiechy. Schowała się za skałą. Spojrzała na grotę lwicy. Była tam siwo-kremowa lwica, oraz jej syn Tabasamu. Bawili się razem w grocie w berka... Jue ten widok załamał. Ona także by chciała się tak bawić teraz z swoją córką. Odbiegła z płaczem. Biegła tak bez celu przez parę minut. W końcu przystanęła. Spojrzała się w niebo.
Jua-Dlaczego... Dlaczego to spotkało akurat mnie?!-zawołała.

______________________________________________________________________________

Nywele- Sierść 

niedziela, 30 marca 2014

Rozdział.03: Porwanie....

Uchawi obudził głośny grzmot. Zaniepokojona spojrzała na wyjście z jaskini. Była burza, lecz nie padało. Rozejrzała się po jaskini. Nie było jej mamy. Ale gdzie ona mogła by w środku nocy? Lwiczka wstała i leniwie przeciągnęła się. Wolnym krokiem zbliżała się do wyjścia. Spojrzała na otwartą przestrzeń. Nie było jej mamy. Wyszła by jej poszukać. Gdy tak szła w oddali ujrzała dziwny blask. Skierowała się do światła. Coś ją tam ciągnęło. Serce waliło jej szybko, a strach na jej twarzy można by było zobaczyć gołym okiem. Była kawałek od blasku. Zatrzymała się i skryła, ponieważ naokoło światełka były dziwne lwy. Samce miały rozczochrane grzywy, a kolor miały niebiesko-biały. Ich futro było błękitne, a na ogonie były dziwne bransoletki z różnokolorowymi kuleczkami. Samice zaś były niebieskie i maiły białe plamki które przypominały skarpetki na łapach. Miały także wisiorki takie jak lwy, ale na szyi, ogonie i łapach. Główna bohaterka miała strach w oczach. Skąd mogła wiedzieć czy te lwy są dobre, lub złe? Gdy chciała się odwrócić i uciec, nadepnęła na gałązkę. Ona połamała się. Zatrzymała się i skuliła. Nie było szans na ucieczkę, ponieważ jedna z lwic ją usłyszała i zauważyła. Uchawi zamarła, gdy zauważyła jak obca zbliża się do niej. Samica stanęła i obwąchała ją dokładnie. Główna bohaterka leżała cicho. Nie ruszała się nawet.
Lwica- Ej.... Chodźcie tu!-Zawołała stado.
Lwy posłusznie przyszły i tak jak poprzedniczka-obwąchały kremową.
Najstarszy z lwów westchnął.
Lew- To znak...  Ishara* szybko... Kulka!-Zawołał zmęczonym głosem.
Ishara- Robi się!
Lwica wyrwała pędem jedną kuleczkę z naszyjnika i szybko włożyła ją do ust zielonookiej lwiczce. Nie mogła tego wypluć bo to od razu rozpuściło się. "Tabletka" miała ohydny smak. Była gorzka i ostra. Lwiątko próbowało wstać, lecz gdy wstała od razu upadała. W końcu po pięciu minutach upadła i zasnęła. Wszyscy skinęli głową, a Ishara wzięła Uchawi w pysk i ze stadem odbiegli.

*

Do groty Uchawi weszła Jua z zającem w pysku. Przeraziła się. Nie było jej córki....  Zając wypadł jej z pyska. 
Jua- Uchawi! Uchawi! Gdzie jesteś!-wołała i szukała po całej grocie.-Kochanie....-zaczęła płakać. 
Odwróciła się do wyjścia i zaczęła szukać kremowej na Magicznej Ziemi. 
Jua-Muszę ją znaleźć....-Pomyślała.
Zaczęło padać. Lwica szukała swojej córki przez parę godzin. Nawoływała, szukała i nic..... nie było jej.... Kremowa zaczęła tracić nadzieję. Usiadła ze smutkiem.
Jua-To przeze mnie....-Szepnęła- Gdybym nie poszła upolować tego głupiego zająca! To moja wina!-krzyczała na całą polanę.



W końcu ucichła i pogrążyła się w smutku i żalu.... Straciła męża i córkę.... Wszystko.....

*

Dziwne stado biegło z naszą Uchawi. Przemierzali polany, łąki i pustynie. Nagle zatrzymali się. Stali na górce. Ishara położyła lwiczkę. Kremowa otworzyła powoli oczka. Ziewnęła. Spojrzała się w dal. Ujrzała ładną krainę. Afrykańskie drzewa rosły gdzieniegdzie, a zebry pasły się na zielonych polach. Błękitna rzeka płynęła przez tą ziemię niczym niebieska wstążka. Ale jej uwagę przykuł dziwny obiekt. Ni to skała, ni to góra, ni to grota, lecz co? Najstarszy lew podszedł do lwiątka i usiadł przy niej. 
Lew-Witaj na Słonecznej Ziemi.... Od teraz to jest Twój nowy dom..-Uśmiechnął się lekko do lwiczki.
Uchawi- Że co?!-Zawołała- Ale moim domem jest Magiczna Ziemia! Tam mam mamę i przyjaciół....
Lew- Nie... Ty musisz nam pomóc!-Zawołał- Jesteś potrzebna. Jesteś wybranką. Jutro Ci wszystko wytłumaczę. Spać będziesz na Słonecznej Skale.-Pokazał łapą dziwny obiekt.
Uchawi-A więc to jednak skała-Pomyślała.
Lew- Twoją zastępczą mamą będzie Ishara. 
Ta lwica była inna niż wszystkie. Miała siwą sierść, a na jego czole były dwa niebieskie delfiny. 
(Ishara)
( Słoneczna Ziemia )


___________________________________________________________________________________

Ishara- Znak

sobota, 29 marca 2014

Konkurs POWITALNY!

Zorganizowałam mały konkursik o Królu Lwie ;3

Zad.1

Jak miał w młodości na imię Skaza?

a) Talan
b)Mufasa
c)Taka
d)Skaza nie miał żadnego innego imienia w młodości!

Zad.2

Dokończ piosenkę: "Hakuna Matata....."

a)"Hakuna Matata jak cudownie to brzmi!"
b)"Hakuna Matata to tak pięknie brzmi!"
c)"Hakuna Matata ta piosenka tak brzmi!"

Zad.3

Popraw błędy w życiu Simby.

Simba urodził się na Lwiej Ziemi. Jego rodzicami był król Mufasa i królowa Sarabi. Jego stryjem był zły Ahadi, a najlepszą przyjaciółką Nel. Raz nie posłuchał ojca i poszedł z Nel na Cmentarzysko Bawołów. Napadły ich tam trzy gepardy, pomocnicy Ahadi'ego- Niemowa Shenzi, najmądrzejszy Edd i dziwak Banzaji. Lwiątka zaczęły uciekać. Gdy już miały zostać pożarte pomógł im Ahadi. Mufasa był wściekły na syna, lecz później się pogodzili. Zły Ahadi zaprowadził Nel nad wąwóz gdzie złe gepardy wygoniły ogromne stado zebr. Mufasa ocalił syna, ale przy tym sam zginął. Ahadi wygnał go mówiąc że to jego wina. Pogoniły go jeszcze gepardy, które nie miały go zabić. Simba zemdlał na pustyni, a gdyby nie uratowała go gruba surykatka Pumba i chudy guziec Timon nie przeżył by. Nauczyli go słowa " Upendi " co oznacza "Nie martw się!" po paru latach znalazła go Nel i bez nikogo pomocy udało jej się przekonać Kimbę.  Czarny lew, pokonał Ahadi'ego i zasiadł razem z Kiarą na tronie. Później urodziła im się córka Nala (xD).

Zad.4

Powiedz kto jest na obrazkach:
a)

b)

c)


Zad.5

Powiedz kim jest dla siebie:

Simba i Nala,
Skaza i Mufasa,
Kiara i Kopa,
Kovu i Nuka,

NAGRODY:

Miejsce 1: 10 komentarzy na blogu, dyplom + kolaż (z Królem Lwem)
Miejsce 2: 5 komentarzy na blogu, dyplom (z Królem Lwem)
Miejsce 3: 3 Komentarze na blogu i dyplom,
Wyróżnienie: Dyplomik ;3 

Odpowiedzi wysyłać na mój gmail: swwetkiara@gmial.com

piątek, 28 marca 2014

Rozdział.02: Tabasamu

Minęły od narodzin Uchawi 4 miesiące. Nauczyła się już chodzić, biegać i mówić. Kremowa lwiczka była bardzo odważna i wesoła.Lwiątko także szybko uczyło się polowania. Jua była z niej ogromnie dumna. Charakter, tak jak podejrzewała, miała po tatusiu.



Zielonooka lwiczka piła mleko mamy. Była godzina 9:50. Kiedy przestała pić miała cały pyszczek w mleku. Jej mama uśmiechnęła się do niej ciepło i wylizała mleko. Lwiczka zamruczała.
Uchawi-Mamo...?
Jua-Tak kochanie?
Uchawi-Mogłabym się pójść bawić nad wodospad?-Zapytała śmiało.
Jua-Oczywiście! Ale bądź ostrożna i wróć przed zachodem słońca!-Odpowiedziała.
Uchawi-Okej!- Wesoła wybiegła z groty.
Lekki wietrzyk wiał jej w twarz, lecz jej to wcale nie przeszkadzało. Ważne że nie było chmur, a słońce ogrzewające ją pozwalało na długą zabawę. Biegła przez polanę. Nie uważając, potknęła się o kamień i wywinęła orła. Do tego wpadała w jakieś lwiątko. Leżeli obydwoje na ziemi. Kiedy Uchawi się ocknęła zobaczyła przed sobą, pomarańczowego lewka w jej wieku. Powoli wstała, a gdy nieznajomy też się ocknął-usiadła. Zły lewek warknął.
Lewek-Byś uważała!
Uchawi-Przepraszam bardzo, ale potknęłam się o kamień!-Syknęła.
Lewek- Phi... Ja jestem przyszłym królem, więc musisz być dla mnie miła!-Zawołał.



Uchawi-Przepraszam księcia.-Skinęła łebkiem z mniejszą wściekłością.-Udajmy że to się nie wydarzyło, zgoda?-podała mu łapkę.
Lewek-Ech.....Zgoda-Dał jej łapę.-Jestem Tabasamu, ale możesz mi mówić Taba, lub Samu. A ty jak masz na imię?
Uchawi-Miło mi Cię poznać. Ja mam na imię Uchawi.
Tabasamu-Hmmm... My się chyba poznaliśmy jak mieliśmy jeden dzień?-Powiedział
Uchawi-Hmm... Może...-Odpowiedziała
Tabasamu-Mniejsza z tym-Uśmiechnął się promiennie.
Uchawi-Bawimy się?-Zaproponowała.
Tabasamu-Dobra!-Przyjął pozycję do zabawy-Berek!-Dotknął ją łapą.
Główna bohaterka zaśmiała się i zaczęła go gonić.Kremowa była zdumiewająco szybka. Po 1 minucie złapała Tabę. Ten jednak nie mógł jej dogonić. Była ona bardzo szyba i zwinna. Umiała ominąć skały w które Samu przeważnie wpadał. Wtedy wszyscy wybuchali śmiechem.
Uchawi-Trochę mi się to nudzi.-Powiedziała szybko.
Taba-Mi też.-Zaczął sapać.- Ty się nie zmęczyłaś?
Uchawi-Może trochę...-Usiadła.
Taba-TYLKO TROCHĘ!?-zawołał.
Zielonooka tylko poruszyła ramionami.
Taba-Pić mi się chcę... Idziemy nad wodospad?-Zapytał
Uchawi-Okej!-Podskoczyła-Będę pierwsza!-zaczęła biec w stronę wodospadu.
Biedny Tabasamu musiał biec za nią. Lwiczka dotarła w pięć minut i zaczęła pić, a pomarańczowy lewek był daleko w tyle. Gdy dobiegł, Uchawi odpoczywała. Zaczął szybko pić. Gdy wszyscy już wystarczająco odpoczęli, zaczęli pływać. Bawili się świetnie. Robili zawody w nurkowaniu, chlapali się wodą i robili wyścigi w pływaniu. Dochodziła godzina 16:00 i zaczęło powoli robić się ciemno. Główna bohaterka pożegnała się z przyjacielem i wróciła do domu. Gdy położyła się i zasnęła, zrobiło się ciemno. Była zadowolona że poznała przyjaciela, ma kochającą mamę i wszystko się pięknie układa....lecz nie długo wszystko się zmieni....

czwartek, 27 marca 2014

Rozdział.01: Poznajcie Uchawi

Na Magicznej Ziemi, dzień był słoneczny z lekkim wietrzykiem. Pewna kremowa lwica o imieniu Jua* spacerowała po tej ziemi. Miała ona wielki brzuch dlatego że była w  2 miesiącu ciąży. Jej partner o imieniu Giza* i czarnej maści niestety odszedł z tej ziemi. Odszedł też on ze świata żywych.... Zmarł on broniąc swoją żonę przed 6 hienami. Kremowa była zrozpaczona po stracie męża, lecz gdy po miesiącu opłakiwania dowiedziała się że jest w ciąży humor jej się poprawił. Zostawił choć kawałek siebie na świecie. Lwica poczuła nagle mocny ucisk w brzuchu. Upadła z rykiem na ziemie. Zaczęła się pocić. Rodziła. Wzywała pomoc, lecz nikt nie przychodził. Musiała poradzić sobie z tym sama. 

*

Jua leżała i lizała swoje kocię w łapach. Młode za każdym liźnięciem wydawało z siebie cichutki pisk. Lwica w końcu przestała. Spojrzała na mały kłębuszek w jej łapach z uśmiechem. Była bardzo do niej podobna.... Nie widziała w niej odrobiny ojca. Może kiedy będzie większa? Nie wiadomo. Chwyciła malucha w pysk i poszła z nim do swojej groty. Stworzonko powoli zaczęło otwierać oczy. Kiedy otworzyła całkowicie zobaczyła swój dom. Jua spokojnie położyła się w kącie i ostrożnie położyła małą koło jej brzucha. Kicia zaczęła łapczywie jeść mleko.
Jua-Och... Jesteś tak podobna do mnie...-Rozczuliła się- Może charakterem będziesz przypominać tatę?
Potomek Juy spojrzał się na nią dużymi zielonymi oczyma.  
Jua- Trzeba Cię jakoś nazwać...-Zamyśliła się- Wiem! Ty będziesz nazywać się Uchawi. To znaczy magiczna i ty taka jesteś.... widać to po dobie!
Uchawi skinęła łebkiem i  wyglądało to tak jakby się zgadzała. Nagle do groty weszła lwica z potomkiem w pysku. Miała lekki uśmiech na twarzy. Podeszła do Juy i Uchawi. Położyła się, a przy niej położyła kociaka.
Lwica- Witaj Jua!-Przywitała się- Widzę że także urodziłaś. Mój ma na imię Tabasamu to znaczy uśmiech. W skrócie także można mówić Taba, lub Samu.-Uśmiechnęła się serdecznie do przyjaciółki.- A jak Twoje ma na imię?
Jua-Hej Nzuri*...-Uśmiechnęła się do szaro-kremowej.-Pięknie go nazwałaś. Moja ma na imię Uchawi co znaczy magiczna...
Nzuri spojrzała na kremową z lekkim uśmiechem, po czym wstała i pożegnała przyjaciółkę odchodząc z Tabasamu. Jua nie rozumiała o co chodzi lwicy. Czy nie podoba jej się imię jej lwiątka. Westchnęła tylko i położyła głowę i zasnęła.




________________________________________________________________________________

Oto pierwsza notka :D
Nzuri- Piękna